Mięso, to wysokowartościowe białko zwierzęce, mięso daje siłę — głosi powszechna opinia. Ale np. biały ser zawiera białko również bardzo wartościowe, a daleko mu do tego powodzenia, jakim cieszy się mięso. Gdzież tkwi tajemnica? Bynajmniej nie w białku. Chodzi o to, że pod wpływem wysokiej temperatury uwalniają się w mięsie tzw. ciała wyciągowe lub „produkty przypiekania”, substancje, o specyficznym, podniecającym zapachu, bardzo pobudzające apetyt, wydzielanie śliny i soków trawiennych. Pobudzają one również ośrodkowy układ nerwowy, podobnie jak kofeina — stąd uczucie siły i zadowolenia po pokarmach mięsnych, przez Bircher-Bennera ironicznie przyrównywane do dobrego samopoczucia pijaka po wódce. Zresztą te „produkty przypiekania” powstają również i w innych pokarmach przy pieczeniu smażeniu. Dzięki ich obecności skóra chleba jest smaczniejsza niż miąższ, a grzanki smaczniejsze niż pieczywo zwykłe. Niektórzy lekarze specjaliści od spraw odżywiania uważają, że człowiek współczesny potrzebuje więcej podniet, by móc sprostać trudnym zadaniom dzisiejszego życia — sami więc namawiają do przypiekania i smażenia różnych pokarmów, dla uzyskania tych podniecających produktów. Takie stanowisko niektórych autorytetów nie zmienia jednak faktu, że jest to pewnego rodzaju nałóg — a ten zawsze jest szkodliwy.